Znaszli ten kraj?...(Cyganeria krakowska) oraz inne wspomnienia o Krakowie z końca XIX wieku.
"Znaszli ten kraj?..." to książka, która złożyła się z felietonów. Felietonowy charakter tych wspomnień, to, że pisane były przez kilka lat świadczy, że u ich genezy nie mogła leżeć chęć syntezy - ba że chyba także nie od razu zrodził się pomysł złożenia z tych wycinkowych wspomnień książki, posiadającej własną, zresztą swoistą kompozycję i wewnętrzną logikę.
"Znaszli ten kraj?..." jest przede wszystkim próbą utrwalenia przez świadka i uczestnika szeregu epizodów i szczegółów, spostrzeżeń i sylwetek związanych z środowiskiem artystycznym Młodej Polski w Krakowie. Jest ten tekst oczywiście także - przy okazji - próbą sformułowania własnych opinii na temat szeregu - zdaniem Boya węzłowych - spraw z minionej epoki. (...)
Felietonowa optyka, wydobywająca przede wszystkim to, co śmieszne, działa niekiedy jak ołówek w ręku satyryka: pogrubia pewne rysy, uwypukla pewne cechy usuwając w cień inne: powstaje konterfekt podobny do swego pierwowzoru, ale wcale z nim nie identyczny.
Tak się ma także rzecz z charakterystyką Krakowa drugiej połowy XIX wieku, jego atmosfery i znaczenia. Boy podkreślał swoisty marazm, zastój, "niedokrwistość" miasta, które znalazło się w tym czasie rzeczywiście w niekorzystnej sytuacji, pozbawione także funkcji stolicy zaboru. Skarży się Boy na fatalne jakoby "ciążenie murów" nad ludźmi, nad ich psychiką, żywotnością. Zabytkowy charakter miasta, jego sytuacja w zaborze oraz mentalność ludzi miały stwarzać ten "archeologiczny", obezwładniający klimat braku inicjatywy, krytykowany przez przyjezdnych z Kongresówki (np. Żeromskiego), który z niechęcią opisywał także Przybyszewski w "Synach ziemi".
Boy patrzył na Kraków sprzed modernistycznej rewolucji oczyma swego pokolenia, oczyma tych, którzy tej rewolucji dokonali, którzy do niej dążyli i którzy wiedli z generacją swoich rodziców zasadniczy spór światopoglądowy. Konflikt pokoleniowy rzutował, jak się wydaje, na charakterystyczną selekcję dostrzeganych właściwości, określających oblicze miasta i jego atmosferę: dokonywał się po prostu, by tak powiedzieć, przede wszystkim dobór negatywny.
Na dowód słuszności postawionej tezy wystarczy przypomnieć choćby w części to, czego Boy kreśląc obraz Krakowa nie dostrzegł lub co zlekceważył. W istocie: kult zabytków własnego miasta był w Krakowie bardzo żywy, w formie zorganizowanej istniał od roku 1820, kiedy zaczęto je odnawiać i prowadzić prace dotyczące historii miasta. Ale ten kult zabytków był zawsze rezultatem świadomości, że Kraków jest pomnikiem świetnej narodowej przeszłości, którego całość trzeba uratować dla następnych pokoleń. I dodać warto, że dla przeważającej liczby przybyszów z innych zaborów wawelski gród istniał właśnie w tej funkcji.