Złuda ma wiele twarzy, mami, skrywa, odbiera życie a czasami niespodziewane je daruje.
Młoda mama Malwina Ratajczyk wychodzi z domu i znika. Mieszkańcy Lądka Zdroju szybko znajdują przyczynę: oskarżają męża kobiety o morderstwo. Gdy w okolicy pojawiają się ciała kobiet zabitych w ten sam sposób aspirantka Anita Starska i prokurator Feliks Niemiłko łączą siły. Szybko ożywa też legenda o Wędrowcu, który odbiera życie samotnym podróżnikom.
Od pierwszych stron książka tchnie niepokojem i powoli wyzwalającym się napięciem. Snująca się opuszczonymi ulicami Lądka legendarna postać Samotnego Wędrowca nadaje mrocznego kolorytu tej historii.
Razem z aspirant Anitą zanurzamy się w śledztwo, budujemy teorie, przesuwamy ślady niczym puzzle na planszy próbując znaleźć rozwiązanie.
„Złuda” to kryminał o mocnym zabarwieniu obyczajowym. Wątek Leosia – taty Anity – jednocześnie otula ciepłem i rozszarpuje serce nieuniknionym nieszczęściem. Niejednokrotnie wstrzymałam oddech i roniłam słone łzy śledząc losy seniora Starskiego.
Bardzo podoba mi się w tym kryminale osadzenie czytelnika w środku historii, pokazanie mu śledztwa od podszewki oraz maksymalne zbliżenie postaci do świata rzeczywistego.
Moją ulubioną bohaterką jest Anita Starska. Mocno usadowiona w życiu, rozważna, analityczna, silna, dociekliwa, widząca to po czym inni ledwie prześlizgują spojrzenia. Zna ...