Wiedźmy i wizyta starszej pani

To już piąte spotkanie z personelem agencji literackiej TERCET, tym razem bardziej udane niż poprzednie. Może przyzwyczaiłam się do zmian, może autorka trochę wróciła do rzeczywistości? Znów mamy co najmniej dziwne pisarki, mające na pieńku z agencją i Majką, kogoś starającego się podkopać prestiż agencji, a na dodatek przyjeżdża starsza pani z Kanady.
Odrobinę mnie ta Susie drażniła naiwnością, to aż nieprawdopodobne, żeby mając 82 lata być tak ufną w to, co mówią ludzie i to ludzie w zasadzie obcy, ale z drugiej strony, podobnie jak Piotr, polubiłam ją, bo była bardzo dobrym człowiekiem. Niestety, trafiła na trzy wyjątkowo niesympatyczne osobniczki parające się piórem, co skończyło się dla niej tragicznie.
Bardzo podobała mi się tym razem działalność Małego Łukaszenki, jego podgryzanie okazało się całkiem przydatne.

Jest to część piąta. Nie czytałam wcześniejszych, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Co prawda było tu wspomniane o wcześniejszej historii z niesfornymi autorkami, jednak po krótce było wspomniane co było tego wynikiem i taka odpowiedź mnie tu satysfakcjonowała. Spodobało mi się w niej to, że opowieść równie dobrze po części mogłaby być prawdziwa. Jest tutaj motyw pisarki, która uważa siebie za oczko w głowie i żyje z przekonaniem, że jest lepszym człowiekiem od wszystkich. Oczekuje, że każdy ją wszędzie rozpozna, a jeśli tak się nie dzieje, to pokazuje jak zepsuta jej wewnątrz. Obraża tych, którzy mają mniej w portfelu i knuje przeciwko innym. Dochodzi nawet do tego, że robi coś o czym tak dokładnie nie wiemy, lecz co powoduje, że rozpada się zaufanie innych wydawców i recenzentów. Będąc szczera, podkreślę, że takie zachowanie niestety często występuje naprawdę. Tak jak i pisarka z książki, liczą, że wzbudzając szum wokół swojej osoby, ich książki będą się lepiej sprzedawały. Mnie takie coś zniesmacza, dlatego nie czytam książek z którymi są jakiekolwiek burze medialne. Tym bardziej, że najczęściej cierpią przy tym inni autorzy, lub recenzenci, którzy są niewinni. Sama miałam swoją lekcję, dlatego stronię od takich rzeczy. Wracając do książki, to można podpiąć ją pod wielowątkową. Bowiem do głównej postaci przyjeżdża starsza kobieta, która często używa angielskich słów. W pierwszej chwili zachowywała się dwuznacznie, raz podejrzewałam ją o chytry plan, a później zobaczy...

Agencja Literacka TERCET czyli Majka, Ida, Agata, Gośka ( tytułowe wiedźmy) i Piotr (sekretarek), koniec starego i początek nowego roku mają niezwykle pracowite.

Katarzyna, Adela, Julita mogłyby założyć team wrednych (prywatnie) autorek.

Niespodziewanie przyjechała też z wizytą ciotka, którą Majka musi się zająć. Ciotka, niewidziana od dziesięciu lat, z Kanady.

Susanne Nawrocki Taylor-Johnson. Szykowała dla Majki niespodziankę, ale wyszło na to, że została kilkukrotnie oszukana finansowo. A potem zabita.

Czyja to sprawka?

Równolegle z policją sprawę bada TERCET.

Jak się okaże, niezwykle skutecznie😀, nie bez pomocy Olusia 😾

W tle cała gama współczesności (social media, hejt, nielegalne publikacje) oraz układy i interesy wydawnictw i agencji literackich. Kulisy ich pracy. Pisarski "światek" pokazany w bardzo niekorzystnym świetle. Za to polska angielszczyzna lub angielska polszczyzna Susie była extra zabawna.

Przyjemna w czytaniu choć równocześnie nieco smutna lektura. A to z powodu wad i przywar negatywnych bohaterek. Bo ... takie osoby są, żyją, funkcjonują i przeszkadzają w życiu, niestety. 🥴