Wiedźmy na wakacjach

Autorka funduje nam kolejne spotkanie z pracownikami Agencji Literackiej "Tercet", za co jestem jej nieprawdopodobnie wręcz wdzięczna, gdyż uwielbiam ich wszystkich bezgranicznie.
Tym razem wiedźmy, zmęczone upałem i zapachami produkowanymi w kuchni przez Manuelę, wyjeżdżają na tygodniowe wakacje na Podlasie, gdzie Majka ma swoje siedlisko.
Od razu przy pakowaniu i wyruszaniu w drogę robi się zabawnie, z uwagi na Czorta, kocura Majki, o którym w poprzednim tomie pojawiały się wzmianki, natomiast tym razem zaszczycił karty opowieści osobiście.
Spodobał mi się opis domu i otoczenia, ta wiejska sielskość, pozwalająca zapomnieć o miejskim pośpiechu, te zapachy, które niby znane, a zapomniane, ta cisza, którą trzeba się nauczyć słyszeć, bo jest się ogłuszonym hałasem miasta - bardzo to do mnie przemawia, bo jest czymś, o czym marzę wyjeżdżając na wakacje - totalnym oderwaniem się od szarej i siermiężnej rzeczywistości...
Niestety, rzeczywistość nie ma zamiaru odpuścić i do zacisza Majki zjeżdżają nieproszeni goście, no, nie wszyscy nieproszeni, młody autor po udanym debiucie został zaproszony na dyskusję o swojej nowej powieści, ale towarzyszące mu pisarki wciskają się niejako na siłę, by zmusić wiedźmy do zainteresowania się nimi.
Podobnie jak Majka od pierwszej chwili poczułam niechęć do Doroty Drążek, kiedy odsuwała się z obrzydzeniem od zwierząt - ludzie, którzy nie lubią zwierząt, nie są dobrymi ludźmi i należy ich unikać!
Wiedźmy przyjmują gości b...