Drugi tom serii fantasy w słowiańskim klimacie przeczytałam równie szybko, jak pierwszy, a może nawet szybciej, bo odkryłam, że w przypadku interesującej fabuły jest to całkiem niezły sposób na prześlizgiwanie się po technicznych błędach w tekście :-) Tym razem zatem brak redakcji i korekty bolał trochę mniej.
Marek Lichocki przez ostatni rok żył jakby w zupełnie innym świecie. Albo inaczej, świat był niby ten sam, ale dla Marka zmienił się nie do poznania. Ponieważ mężczyzna jest Widzącym, jego codzienne zajęcia zostały zdominowane przez walkę ze słowiańskimi demonami. Joanna, która w ostatnim roku z narzeczonej stała się żoną, a także maleńka córeczka Milenka, to dwie najważniejsze kobiety w jego życiu. Mimo tego Marek jednak nie wtajemnicza Asi w swoje nowe obowiązki. Kilka dni zajęło mu przekonanie kobiety o tym, że w ich domu mieszka domowik, bo choć ukochana zaakceptowała jego pasję, to wciąż nie do końca wierzy w te wszystkie "gusła". Jak w takim razie miałby jej wyjawić, że na ich dachu siedzą żmijowie, a w ich mieszkaniu domowników jest znacznie więcej niż ten jeden mały stwór, który trudni się między innymi opieką nad najmłodszą mieszkanką?
Kiedy z Pustki ucieka niebezpieczny Trojan, świat słowiański drży w posadach. Na wszystkich pada blady strach. Jeśli bowiem Trojan przejmie władzę nad światami, Nawią, Prawią i Jawią, zarówno bogowie, jak i demony oraz ludzie mogą marnie skończyć. Markowi nie pozostaje nic innego, jak ...