Nudny wyjazd służbowy i krótki postój na przydrożnym parkingu. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak to był początek szaleńczej jazdy prosto do Polski.
Karika nie zawodzi. Mam wrażenie, że „Wiatr” jest składową jego pozostałych tytułów. Każdy tutaj znajdzie coś dla siebie, bo jest i dreszczyk, i trochę filozofii, i trochę słowiańskich legend.
To co zawsze mnie cieszy w książkach autora, znalazłam i tutaj - strach przed TYM. Nie wiadomo do końca co to jest ‚TO’, czego tak się boję, ale naprawdę nie sposób się nie wystraszyć. Oczywiście, że autor opowiada konkretną historię, ale z drugiej strony jest ona na tyle niekonkretna, że można sobie zinterpretować ją na swój sposób, co wręcz lęk potęguje. Niby mowa o halnym, niby mowa o Tatrach, a ja siedząc w Norwegii, patrząc na szczyty za oknem, modlę się w duchu, żeby nie zaczęło wiać z gór.
Polecam, szczególnie w wietrzny, jesienny wieczór.