Kiedy sięgam po książki Marii Paszyńskiej, wiem jedno czeka mnie emocjonalna podróż, od której ciężko się oderwać. Warszawski niebotyk nie był wyjątkiem. To historia, która poruszyła we mnie czułe struny, zostawiła ślad i zmusiła do refleksji nad tym, jak łatwo coś zbudować... i jak boleśnie można to stracić.
Akcja osadzona w przedwojennej Warszawie, z tytułowym niebotykiem czyli jednym z pierwszych warszawskich wieżowców w tle, działa niemal jak wehikuł czasu. Czułam, jakbym tam była. Zapachy, dźwięki, atmosfera modernistycznej stolicy wszystko tak żywe, że aż trudno uwierzyć, że to tylko słowa na papierze.
To jednak nie tylko opowieść o mieście. To przede wszystkim opowieść o ludziach ich marzeniach, ambicjach, rozczarowaniach i uczuciach. Każda z postaci miała w sobie coś, co kazało mi się przy nich zatrzymać, przyjrzeć się im bliżej. Zwłaszcza kobiety silne, zdeterminowane, ale też wrażliwe. Ich historie przypomniały mi, że to, co często wygląda jak sukces, może być okupione ogromnym kosztem.
Najbardziej poruszyła mnie subtelna, ale bardzo prawdziwa warstwa emocjonalna tej książki to, jak miłość, ambicja, zazdrość i nostalgia mogą współistnieć i wpływać na decyzje bohaterów. Momentami było to wręcz bolesne, ale w najlepszym literackim sensie bo tylko dobra literatura potrafi sprawić, że serce bije szybciej.
Maria Paszyńska po raz kolejny pokazała, jak wielką wagę ma historia miejsca nie tylko ta z podręczników, ale ta codzienna, lu...