Wiecie czego żałuję? Żałuję, że jest to ostatnia książka z cyklu o prokuratorze Teodorze Szackim. Żałuję, że czytałam całą trylogię od tyłu. Teraz gdy skończyłam ,,Uwikłanie" chciałabym aby ,,Ziarno Prawdy" i ,,Gniew" były nadal przede mną. I nie chodzi nawet o fabułę, spoilery czy rozwój postaci. Przykro mi rozstawać się z popapraną osobowością Teo. ,,Uwikłanie" to powieść warszawska. I doskonale czuć klimat tej stereotypowej, nielubianej ,,Warszawki" a wewnątrz niej prokurator Teodor Szacki - z jednej strony uważa się, za ostatniego sprawiedliwego, niezłomnego, zawsze broniącego wiernie litery prawa a z drugiej strony marzącego o zdradzaniu żony. Przypadek sprawi, że zostanie uwikłany w sprawę dziwnego zabójstwa. Śledztwo zacznie odsłaniać kolejne warstwy historii sięgającej korzeniami aż do czasów PRLu. A nasz prokurator będzie musiał zweryfikować swoje pojęcie sprawiedliwości. Kto czytał już Miłoszewskiego wie czego się spodziewać. Będzie gubił się w domysłach o co chodzi w śledztwie, będzie człapał za Szackim zastanawiając się czemu ktoś taki może tak fascynować, będzie przemierzał stolicę oglądając ją zza szyb citroena, by na koniec poznać zaskakujące rozwiązanie. Przypomniało mi ono pewną powieść A.Christie ale nie zdradzę którą. Bawcie się dobrze czytając i poznając je sami.
http://podkoldra-deana.blogspot.com/2015/06/uwikanie-zygmunt-mioszewski.html