Tytuł ma sens podwójny: o świcie znikają nocne koszmary i lęki. Ale też maj i czerwiec 1945 roku były takim przenośnym "brzaskiem" dla opisywanych tu okolic Zielonej Góry, terenów między Odrą a Nysą Łużycką.
W krwawym dramacie, jaki rozegrał się w operetkowym pałacu barona von Risse, zwolennika hitleryzmu, postacie są niesamowite, właśnie jak z męczącego, złego snu, niemal nieprawdopodobne: piękna i młoda baronowa, samozwańczy watażka chorwackich ustaszów, zagadkowy oficer SS. Splątani są ze sobą w śmiertelnym korowodzie, kochają i nienawidzą, stosują podstęp i zdradę, aż w końcu sami już nie wiedzą, kim są i do czego dążą. A cała historia zaczęła się od samotnej wyprawy polskiego oficera, który chciał odszukać zrabowanego osadnikowi konia, a koń był wtedy prawie na wagę złota.
[Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1988]