Mówiono o nich, ze za kulbaką, chyba wiec na zadzie końskim, sadzali czarta. Obok czarta towarzyszyła im śmierć.
W kronikach nie mieli zazwyczaj ani oblicza, ani biografii. Zdarzały się oczywiście wyjątki, ale nie kwestionowały one reguły (...). Najczęściej kronikarze odnotowywali ich czyny bezimiennie - "wiadomość ta, dostarczona została przez gońca tajnego, który wszystkie zasadzki nieprzyjaciela ominął". [fragment książki]