Fragment: Pewnego wiosennego dnia w 32 roku pryncypatu Oktawiana Augusta, a według przyjętej wówczas rachuby czasu w 758 roku od założenia Rzymu, pięć pstro malowanych trójrzędowych galer wojennych, nazywanych triremami, podniosło kotwice i wolno, wolniutko wpłynęło na główny nurt rzeki. Miał on je wynieść na otwarte morze, gdzie zaplanowano spotkanie z innymi okrętami eskadry, aby wspólnie skierować się ku nieznanym krainom „dokąd nie dotarł jeszcze nigdy żaden Rzymianin", jak napisano później w „res gestae" Oktawiana Augusta. Sam boski princeps uważał się za inspiratora i wodza tej ekspedycji, natomiast bezpośrednim jej dowódcą uczynił Tyberiusza. Klaudiusza Nerona, usynowionego rok wcześniej swego pasierba. Gdy podnoszono kotwice, Tyberiusz nie wyszedł na pokład. Z garnizonami legionowymi, z dowódcami i z budowniczymi, okrętów już się pożegnał. Nie był zadowolony z faktu, że opuszcza ląd w momencie, kiedy wiele spraw wymagało tutaj jego obecności. Zaledwie trzy lata temu wrócił do Rzymu ze wschodnich rubieży Morza Śródziemnego.