Przeczytałam wszystkie książki B.A. Paris i choć jedne są świetne, inne trochę mniej, nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie przeczytać kolejnej. A najnowsza, „Terapeutka”, pochłonięta w kilka godzin, zdecydowanie dołącza do moich ulubionych powieści autorki. Ponownie udało jej się stworzyć ten niepokojący klimat z wiszącą w powietrzu niewiadomą, która ewoluuje, narasta i osacza z każdej strony.
A zaczyna się niewinnie i optymistycznie. Młoda para przeprowadza się do wymarzonego domu na zamkniętym osiedlu. Nadzieje związane z nowym miejscem i przyjaznymi sąsiadami dość szybko rozwiewa mroczna tajemnica kładąca się cieniem na beztroskim życiu nowych lokatorów. W zakupionym domu doszło przed laty do tragedii, a wszystkie pytane o nią osoby nabierają wody w usta. Alice nie potrafi przejść wobec tej sprawy obojętnie, tym bardziej, że jej wyjaśnienie budzi wątpliwości.
Czy to niczym niepoparte podejrzenia? Czy zaczyna mieć obsesję na punkcie zamordowanej w jej domu kobiety? A może popada w szaleństwo czując w nim czyjąś obecność? I dokąd zaprowadzi ją odgrzebywanie przeszłości?
Kłamstwa, niedopowiedzenia, mroczne sekrety, zdrady i dawne traumy, które nigdy się nie zagoiły budują atmosferę niepokoju i wyczekiwania na to, co nieuchronne. W tej małej społeczności każdy może okazać się podejrzany, a zło czai się tuż obok, tam gdzie się go najmniej spodziewamy.
Było rewelacyjnie! I pod względem mrocz...