„Tańcząc z cieniami” Karola Fitrzyka to kolejne niezwykle udane spotkanie z twórczością autora, którego książki potrafią mnie zaintrygować od pierwszej strony i utrzymują napięcie na wysokim poziomie, aż do samego końca! Tym razem autor postawił na niezwykle ciekawe połączenie zjawisk nadprzyrodzonych, paranormalnych z życiem codziennym. Bardzo spodobało mi się również nawiązanie do autentycznych wydarzeń krajowych, czyli zapadlisk w Trzebinie.
Ernest, Nikola, Piotr i Paweł to zgrana grupa youtuberów, którzy interesują się zjawiskami paranormalnymi. Jeżdżą w tajemnicze miejsca, w których dochodzi do takich zdarzeń i nagrywają filmy. Pewnego dnia otrzymują telefon od zdesperowanej matki, która prosi ich o pomoc w uratowaniu córki. Okazuje się, że ich pierwsze płatne zlecenie odmieni ich dotychczasowe życie. Nikola, która jest medium, próbuje skontaktować się z duchem dziewczyny, a od tego momentu cała grupa czuje czyjąś obecność, a Nikola odczuwa jeszcze więcej. Nic nie jest takim, jakim się wydawało, a zdarzenia, które mają miejsce, zaskakują! Młodzi youtuberzy przestają czuć się bezpiecznie, a powtarzające się zapadliska oraz zniknięcie ciała sugerują, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a wszystko jest ze sobą ściśle powiązane.
Przyznam szczerze, że ostatnio literatura grozy nie gości u mnie często, ale w dalszym ciągu chętnie po nią sięgam. Ten tytuł pozwolił mi poczuć dreszcze i wprowadził nieco obaw w moją codzienność. Historia wciągnęła mnie już od samego ...