Rzadko kiedy słyszy się, aby debiut autora był jednocześnie przez ekspertów uznawany za jego najwybitniejsze dzieło. Oto wyjątek od tej reguły- jedyna książka Singera wydana w przedwojennej Polsce. Autor opisuje ogłupiałe, zabobonne społeczeństwo, okrutnie potraktowane za czasów kozackich najazdów, które chętnie przyjmuje nawet najbardziej absurdalne plotki, wychwalając fantastyczne dokonania samozwańczego Mesjasza- Sabataja Cwi. Nie jest to nic dziwnego- ludzie pokrzywdzeni lgną jak ćmy do światła, do ludzi obiecujących im lepsze życie. A jeśli ten lepszy żywot miałby dotyczyć całego ludu Izraela? Wtedy jest to podatny grunt dla sekciarzy i fanatycznych neofitów.W przypadku "Szatana w Goraju" doprowadza to do powstania skrajnych patologii, zezwierzęcenia większości społeczności miasteczka, gdzie nie ma miejsca dla ludzi wiernych dawnym przekonaniom i zdrowemu rozsądkowi.
Język nie jest specjalnie wyszukany, co poczytuję sobie za plus- jest prosty i jak najbardziej zrozumiały, a w razie gdyby czytelnik miał problem z jakimś wyrażeniem, to na końcu jest mały słownik. Autor świetnie buduje ciężką, mroczną atmosferę, przesyconą szaleństwem i chorobliwie dewocyjnym uniesieniem. Realia są kompletnie odmienne od tego, do czego mnie autor przyzwyczaił. Obraz XVII- wiecznego zaścianka, który wraz z rozwojem fabuły coraz bardziej przypomina Szeol, jest odmalowany (nomen omen) piekielnie sugestywnie.
Reasumując: najbardziej przesiąknięta mistyką i kabałą książka Singera, j...