„Zmartwychwstanie nie zawsze cieszy wszystkich, bo nie wszystkim wieszczy dobra nowinę. Zwłaszcza, gdy wygrzebujesz się z dna piekła…”
Zaintrygowana klimatycznym „Bebokiem”, sięgnęłam po ciąg dalszy świetnie zapowiadającej się serii.
„Strzyga” to historia nadbużańskiego upiora na gościnnych występach we Wrocławiu. Ktoś, kto w poprzednim życiu doznał zatrważającej krzywdy – powraca, by wymierzyć sprawiedliwość, zrobić swoje i rozpłynąć się we mgle wyprowadzając wszystkich w pole.. Przynajmniej taki jest plan..
Na zapleczu jednego z klubów we Wrocławiu zostają znalezione zwłoki mężczyzny ze zmasakrowaną twarzą..
Tak zaczyna się zagadka kryminalna z do samego końca nieodgadnionym finałem. Bo oto wkraczamy na wyboistą ścieżkę lansu i biznesu, brudnych pieniędzy i ludzi nieuznających półśrodków, katów i ofiar bytujących na zbyt małej powierzchni, by współistnieć..
A ktoś, kogo życie od wielu lat po brzegi wypełnione jest nienawiścią doczekał dnia zemsty. Takiej na zimno, na trzeźwo, bezwzględnie, umyślnie, precyzyjnie zaplanowanej krok po kroku.. To wewnętrzne samozaparcie i nieugięte dążenie do jedynego słusznego celu utkane jest z bólu pod każdą postacią, wydrapane pazurami w strachu i złości, okupione udręką, upokorzeniem, samotnością w dławiącej niemocy.. Tu nie ma miejsca na sentymenty. Każdy nosi wysztukowaną maskę, a pod nią tę prawdziwą twarz..
...