Dzięki @proszynski_wydawnictwo miałam możliwość poznać kolejną książkę, która wyszła spod jego pióra. Nie była długa, ale właśnie to mi się bardzo podobało, bo fabuła była tak wciągająca, że gdyby miała 300 stron to pewnie i tak siedzialabym i czytalabym do późnej nocy byleby ją skończyć. Ilustracje doskonale obrazują klimat książki, miejsce akcji oraz bohaterów. Dzięki temu autor nie traci czasu na opisy i może skupić się jedynie na akcji. A ta jest napisana po mistrzowsku. Wszystko dzieje się bardzo szybko, ale czytając czuć, że każde słowo jest przemyślane tak, by nie było ich ani za mało ani za dużo. Dzięki temu mozemy przenieść się wybraźnia do miasteczka Tarker's Mills i poczuć gęsia skórkę i gorący oddech Wilkołaka na plecach. Do samego końca ciężko się domyślić kim jest tytułowy Wilkołak mimo, iż postać ta to jeden z mieszkańców tego małego miasteczka.
Jeden miesiąc to jeden atak i coraz większa panika i strach wśród ludzi. Kluczową postacią okazuje się być chłopiec na wózku inwalidzkim, który jako jedyny przeżywa atak bestii. Jednak, jak tego dokonał musicie dowiedzieć się sami sięgając po książkę.
Autor to mistrz budowania napięcia. Każde zdanie jest napisane takim językiem, by wzbudzić w nas strach i ciekawość jednocześnie. Dokładnie, jak w horrorze zasłaniasz oczy rękami, ale nadal oglądasz przez szpary między palcami, bo ciekawość zwycięża ze strachem. Dokładnie tak czułam się czytając książkę. Doskonale rozumiem dlaczego tyle dzieł ...