Rok wilkołaka recenzja

     Tarker Mills. Tarker Mills to małe miasteczko, w którym każdy mieszkaniec cieszy się spokojnym życiem. Aż do czasu...
      W każdą noc, gdy na niebie pojawia się księżyc w pełni, na miasteczko spływa strach. Strach, co oblepia je niczym gęsta mgła. Strach, co zamienia szept w krzyk, zwyczajną nocną ciemność w mrożący krew w żyłach mrok. Echo niesie skowyt, ostrzeżenie przed naciągającym niebezpieczeństwem. Przed bestią atakującą z zaskoczenia.
    Tarker Mills każdego miesiąca nawiedza wilkołak, a każda jego wizyta oznacza śmierć jednego z mieszkańców.
     Czy uda się pokonać bestię? Czy mieszkańcy Tarker Mills odkryją prawdziwą tożsamość krwiożerczego mordercy? I najważniejsze - kto będzie następną ofiarą wilkołaka?

    "Rok wilkołaka" to historia interesująca, mimo utartego tematu, jakim są wilkołaki. Każdy rozdział to kolejny miesiąc życia Tarker Mills. Mimo swojej niewielkiej objętości książka zachowuje nastrój grozy i oczywiście moment zaskoczenia.

    Fani pióra Stephena King'a mogą czuć niedosyt, a nawet zawód po lekturze tej książki. To zrozumiałe. Moim zdaniem warto dać szansę tej pozycji, spojrzeć na nią inaczej niż na resztę dorobku pisarza.
    Jest to idealna pozycja na jeden wieczór, na moment dreszczyku na skórze."Rok wilkołaka" to historia interesująca, mimo utartego tematu, jakim są wilkołaki. Każdy rozdział to kolejny miesiąc życia Tarker Mills. Mimo swojej niewielkiej objętości książka zachowuje nastrój grozy i oczywiście moment zaskoczenia.