Interesująca, przystępnie napisana praca poświęcona jednemu z najciekawszych epizodów wojny siedmioletniej 1754-1763 r. w Ameryce Północnej – obronie Quebecu, a dokładnie bitwie nad rzeką Św. Wawrzyńca, gdzie Quebec był najważniejszym bastionem. To ostatni akt rywalizacji francusko-angielskiej w Ameryce i to właśnie tu potęga Francji w Ameryce Północnej została złamana. Upadek twierdzy przesądził o wyniku francusko-brytyjskiej rywalizacji o Kanadę. Sprawił, że prowincja przypadła Anglii. Autor wprowadził nas w kanadyjskie lasy, gdzie zmagały się siły Francuzów i Indian z Anglikami. Przejrzyście i ciekawie opisuje źródło, przebieg i skutki batalii. Około godz. 9.00 szyk francuski, odległy od cienkiej, czerwonej linii Brytyjczyków o nieco ponad 500 metrów, ruszył powoli do przodu. Ukryci w krzakach francuscy strzelcy wyborowi otworzyli ogień, w wyniku którego w szeregach brytyjskich padły pierwsze ofiary. Kiedy linia nacierających Francuzów znalazła się w odległości 100 metrów, oba brytyjskie działy dały ognia, ale maszerujące powoli szeregi w czerwonych mundurach wciąż milczały. Gdy przeciwników dzieliło już tylko 40 kroków, Brytyjczycy zatrzymali się i oddali pierwszą salwę, która zabrzmiała jak wystrzał artyleryjski. Chmura gęstego prochowego dymu spowiła na chwilę brytyjskie szeregi. Pod jej osłoną żołnierze załadowali broń, zrobili kilka kroków do przodu i wystrzelili ponownie. Dwie salwy oddane z bliskiej odległości dosłownie skosiły szeregi Francuzów. Kiedy wiatr rozwiał dym, Brytyjczycy ujrzeli, jak główna część francuskiego ugrupowania cofa się w zamieszaniu do Quebecu, a reszta uchodzi w kierunku rzeki St. Charles.