Andrzej Potocki: "W PRL-u cenzura nie dopuściłaby do ukazania się tej książki. Prędzej ja trafiłbym za kratki niż ona na półki księgarskie. A jednak 'Przystanek Bieszczady' w moim życiu, pomimo tych wszystkich absurdów, o które się otarłem, uważam za szczęśliwe zrządzenie losu. Dzięki niemu mój upadek stał się początkiem wznoszenia. Kiedy popatrzyłem na to wszystko z góry, dostrzegłem, ile głupoty, cynizmu, a nawet podłości może być w ludzkim działaniu. I zobaczyłem też bezmiar moich grzechów, z których największym jest pycha".
Wydanie III - znacznie poszerzone.