"Pogoda dopisywała w czasie tych wakacji. Andrzej biegał z chłopcami
po lesie, a jego mamusia opalała się na leżaku przed domkiem.
Pewnego razu od strony rosnących przy domku
krzaków dobiegł ją rumor. Popatrzyła: zza krzaków wypadł Andrzej ogromnie podniecony i – nawet na nią nie spojrzawszy – popędził w las. Za nim zaś co sił w krótkich nóżkach nieznajomy chłopczyk. Mamusia Andrzeja zdążyła zobaczyć jedynie, że ma czerwone spodenki i głowę całą w lokach.
po lesie, a jego mamusia opalała się na leżaku przed domkiem.
Pewnego razu od strony rosnących przy domku
krzaków dobiegł ją rumor. Popatrzyła: zza krzaków wypadł Andrzej ogromnie podniecony i – nawet na nią nie spojrzawszy – popędził w las. Za nim zaś co sił w krótkich nóżkach nieznajomy chłopczyk. Mamusia Andrzeja zdążyła zobaczyć jedynie, że ma czerwone spodenki i głowę całą w lokach.
Wypadli zza krzaków i znikli. Ale wkrótce pojawili się znowu. To znaczy
najpierw pojawił się Andrzej. Tym razem podbiegł do mamy. Chłopczyk
– najwyżej czteroletni – przydreptał w chwilę potem i stanął nie opodal.
– Mamusiu! – wydyszał Andrzej szczęśliwy.
– To Potworek! Przyplątał się do mnie!
– Jak to przyplątał się? – zdziwiła się się mama…"
najpierw pojawił się Andrzej. Tym razem podbiegł do mamy. Chłopczyk
– najwyżej czteroletni – przydreptał w chwilę potem i stanął nie opodal.
– Mamusiu! – wydyszał Andrzej szczęśliwy.
– To Potworek! Przyplątał się do mnie!
– Jak to przyplątał się? – zdziwiła się się mama…"