W balladzie Mickiewicz opisuje dość żartobliwie, jak mistrz Twardowski zostaje złapany przez diabła. Twardowski zaprzedał mu duszę, ale próbuje jakoś wymigać się ze sideł szatana. Wszystko dzieje się opodal karczmy Rzym.
“Przysiąż jej miłość, szacunek,
I posłuszeństwo bez granic;
Złamiesz choć jeden warunek,
Już cała ugoda na nic.”
“Gdy mu Twardowski dokucza,
Od drzwi, od okien odpycha,
Czmychnąwszy dziurką od klucza,
Dotąd, jak czmycha, tak czmycha.”
“Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha, cha! chi, chi! hejże! hola!”