Nie jestem fanką gatunku. Być może dla czytelników lubujących się w thrillerach ten okaże się przewidywalny czy nieciekawy. Mnie jednak, książka wciągnęła do tego stopnia, że zarwałam noc, co zdarzyło mi się pierwszy raz od bardzo dawna. Historia zaczyna się pojawieniem w domu zaginionej sześć lat wcześniej córki. Jej ojciec ma już nową rodzinę. Dziewczynka, mimo powrotu do domu, unika ojca. O co tu chodzi?
Książka to karuzela emocji i zdarzeń, które jak w kalejdoskopie nabierają coraz to innych znaczeń, coraz bardziej się zazębiając.
Autorką "Obcego dziecka" jest kobieta, co widać i czuć już od pierwszych stron. To, moim zdaniem, ogromny plus tej opowieści. Dla mnie i moich odczuć związanych z lekturą. Bardzo odpowiadało mi tempo zdarzeń, dawkowanie niepewności i strachu, ważenie okrucieństwa, pojawianie się pytań i odkrywanie kart. Nie przeszkadzały mi elementy, które przekroczyły granicę prawdopodobieństwa, nie raziły pojawiające się wątpliwości. Opowiedziana historia i sposób jej opowiadania sprawiły, że była to lektura, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi w stosunku do thrillera, bardzo przyjemna. Notuję w pamięci nazwisko autorki i myślę, że sięgnę jeszcze po jej książki. Zwłaszcza, że ta, którą przeczytałam, jest jedną z cyklu.