"Naga" to utkana kobiecymi opowiadaniami lektura dla odważnych.
"To co łączy wszystkie kobiety, to bycie kobietą" (Bette Davis). To co łączy te wszystkie opowiadania, to bycie kobietą.
Ta książka utkana została "z prawdziwego fizycznego bólu, który brzmi jak pękanie żeber"; z odbić w lustrze, gdzie "niby ja, a jednak nie ja. My dwie – czuję się wtedy mniej samotna "; z płaczu przenoszonego po całym bloku przez rury ciepłownicze; z popiołu, piachu, zwiędłych liści i zaklęć, których nie da się odwrócić.
"Naga" to hołd dla kobiet, "przyjaciółek od płci". Rozbrzmiewają w niej głosy kobiecych dusz – pragnień, lęków, marzeń...
Wyruszyłem w tę czytelniczą podróż, niełatwo, czytaną przez mężczyznę. I wędrowałem "korytarzem, przez morze ciszy" słuchając pieśni przesyconej bólem, stratą, pożądaniem i prawdą. Coraz bardziej przezroczysty znalazłem się we wnętrzu własnej głowy, gdzie przeżywałem sensualną podróż "w głąb kobiety" – matki, córki, żony, kochanki, wdowy, samotnej, zgwałconej, trans.
Nie spodziewałem się tak ciekawej lektury, która skłania do refleksji.
Po jej zakończeniu leżałem i czekałem. "Bez tożsamości, bez płci, bez oznak jakiejkolwiek wyjątkowości...
Jestem jak nasiona dmuchawca– dmuchnij, bym mógł wynieść się ku słońcu...