"Tłum patrzył beznamiętnie chłonąc bez większego oporu ideologiczną strawę"
Tak się wkręciłam w opowiadania Dicka, że prawie stałam się Terranką, a może nawet bywałam czasami Bloblem 😉.18 opowiadań mistrza fantastyki okazało się dla mnie prawdziwą ucztą wyobraźni autora. Ja wiem, że to już klasyk i że opowiadania trącą przysłowiową myszką, wszak są to treści z lat 1954-63, jednak dla mnie, która obcuje z tym gatunkiem literatury dość sporadycznie, ten zbiór, to prawdziwa gratka.
Opowiadania są głównie o życiu kosmosu, podróżach i szczelinach w czasie, ale też o chciwości i żądzy władzy i sposobach, by tę władzę uzyskać lub utrzymać. Raczej nie chciałabym żyć w czasach i miejscach wykreowanych przez Dicka, ale poczytać o nich z zaciekawieniem i przyjemnością, mogę, bo dlaczego by nie? Zwłaszcza że autor ten, miał manierę umieszczania swojej postaci z imieniem i nazwiskiem, w niektórych swoich opowiadaniach.
Jak zawsze w przypadku zbioru opowiadań, czy antologii, mam swoje podium, chociaż wybór nie był łatwy, większość opowiadań, to prawdziwe perełki. I tak:
1. Bloblem być - opowiadanie ostatnie w kolejności w książce, ale mnie podobało się najbardziej, jedyne, które mnie prawdziwie ubawiło. Opowiada o tym jak niebezpieczne jest mieszanie się gatunków i do czego zdolni są niektórzy mieszkańcy wielkiego kosmosu dla miłości i dla....kasy
2. Orfeusz o glinianych stopach - to opowiadanie o tym jak dobre chęci, nie wystarczą, by kogo...