Zbiór przeróżnych opowiadań od wielu autorów, których możemy kojarzyć, jak Philip Dick, choć znam osoby, które identyfikują go jako paranoika z urojeniami czy osobnika zażywającego miękkie narkotyki czy mniej sławne nazwiska, o których w Polsce, prawdopodobnie, nikt nie słyszał i są anonimami w fantastyce, jak chociażby Valentine Cane (aż chciałoby się zapytać, któż to jest, bo co to za mistrz, którego nie potrafię określić?). Mniejsza o imiona - najważniejsza jest treść (kiwnijcie głową, jeśli się zgadzacie).
Głównym motywem zdaje się przestrzeń międzygalaktyczna, bo otrzymujemy różnych kosmitów z dodatkowymi odnóżami czy czułkami. Jest taka opowieść o tytule ,,Interes przede wszystkim'', gdzie de Camp wysyła Ziemianina na obcą planetę, gdzie technika oraz rozwój modeli technicznych stanowi niskie źródło dochodów, gdzie praktykuje się stare zwyczaje związane z kastą rycerzy oraz pospólstwa i hołduje barbarzyńskiej walce na arenach. Fantastyczna komedia o tym, jak przechytrzyć obcych, kantując oraz obiecując władzę mniej bystrym obserwatorom. Rzecz warta poznania, kiedy nie szukacie w fantastyce poważnych wniosków.
Poważniejsze są za to dokonania Dicka, którego uwielbiam i czytam od czasu do czasu - tym razem obraca się w sferze przyszłości. W laboratorium stworzono sondę, która miała za zadanie sprawdzić, jak się sprawy mają za sto lat. Okazuje się, że coś nie ,,pykło'', bo ludzkości nie ma, pozostały zwierzęta. Wyruszamy więc kapsułą czasu na poszukiw...