„Wolę gmatwać tajemnice, niż je wyjaśniać” Tyle, że gmatwanie tajemnic musi mieć jakiś sens i cel. Gmatwanie dla samego gmatwania jest bez sensu.
„Kiedy bowiem tajemnica zostaje rozwikłana, przestaje być tajemnicą i nie skłania do myślenia” – to co jest treścią tej książki , jak nie właśnie próba rozwikłania tajemnicy.
„Dwaj protagoniści, Jezus i Piłat (…)obaj myślą racjonalnie, chcą widzieć świat takim, jakim go poznali (…) odrzucają tajemnicę”.
Chyba autor zapomina, że Jezus był wierzącym Żydem, a więc nie mógł odrzucać tajemnicy.
Zwątpiłam gdy nagle przeczytałam: „Maria z Magdali jawnogrzesznica” Już nawet nasza Wikipedia podaje, że to są dwie różne kobiety.
Każdy ma prawo interpretować Ewangelie, ale jak już pisze to powinien mieć jeszcze jakąś wiedzę. Dla mnie jest to teatr dla teatru.
Książka nie pobudziła mnie ani do myślenia, ani do refleksji. Nic też ciekawego nie wniosła do mojej świadomości. Wręcz pod koniec była nudna. Strata czasu.