Jest w tym reportażu wszystko, co związane jest z podróżą, oczekiwaniem, planowaniem.
Autor otrzymał zaproszenie do odbycia podróży do Ziemi Świętej. Nigdy tam nie był, mimo że wciąż obraca się w kręgach postaci biblijnych. Pisząc przeprowadza badania, też na temat Jerozolimy. Jednak, mając dużo planów i obowiązków, początkowo odmawia.
Ale zaczyna planować, układać, dostosowywać. no i w rezultacie wyrusza w podróż, która ma się skończyć wizytą u papieża Franciszka.
Jest w rej książce szczerość. Autor przyznaje się do laickiego domu, podaje fakt, mówi jak zyskał wiarę i jak mu to w życiu potrzebne.
W swojej podróży doznaje i wzruszeń i strachu, zniecierpliwienia, ale i miłości i oczarowania, doświadcza duchowości. Boi się swoich reakcji, swoich ułomności, ale z ufnością przyjmuje swoje wzruszenia.
Nie po raz pierwszy Schmitt tak właśnie, łagodnie mówi o religii, duchowości. Nie pierwszy raz tak opisuje świat.
Ktoś go pyta "Pierwszy raz w Jerozolimie?". Pierwszy. Ostatni. Znaczący.