Dobra literatura nie potrzebuje „wielkich” – bogatych, pięknych, sławnych – bohaterów. Janusz Głowacki główną postacią swojej książki uczynił Ufnala – robotnika, stoczniowca, człowieka prostego, może nawet trochę prymitywnego.
Wszelka władza wie, że najbardziej podatni na „perswazję” są ludzie biedni, głodni. Dlatego też nasz bohater szybko zostaje zwerbowany na konfidenta, a zapłatą za jego wiadomości jest drewno na opał oraz mglista obietnica załatwienia przydziału na mieszkanie. Gdy wybucha strajk w stoczni Ufnal musi wybrać czy chce być nadal posłuszny władzy…
Głowacki jest mistrzem pisania w prosty sposób o rzeczach ważnych. Dopasowuje język do postaci głównego bohatera – jest on więc prosty, chwilami (zwłaszcza na początku utworu) trochę koślawy. Ufnal nie odznacza się zdolnością głębszego analizowania rzeczywistości, płynie z nurtem, pracuje, żeby zapewnić byt swojej licznej rodzinie. Choć robi rzecz karygodną, nie można jednak powiedzieć, ze jest złym człowiekiem. Fascynująca jest metamorfoza, jaką przechodzi na kartach książki. Autor pokazuje czytelnikowi, że to sytuacje czynią ze zwykłych ludzi bohaterów, że w chwilach próby każdy może wybrać sposób postępowania.
Książka stanowi zapis strajku w Stoczni Gdańskiej od środka, z perspektywy jej pracowników. Pokazuje też mentalność ludzi żyjących w czasach PRL-u, a także ówczesną szarą rzeczywistość. Na okładce jest napisane, że „Moc truchleje” została uznana za najlepszy reportaż o sierpn...