Kiedy skóra nam cierpnie przy wyczynach 15-letniego Alexa i jego młodocianych zwyrodnialców, zadajemy sobie pytanie: czy to jest realne?
Ktoś krzyknął, że "Mechanicznej pomarańczy" ma w Polsce nie być! I przez 15 lat cenzura prowadziła z nią wojnę. Ilu jeszcze takich dyspotentów ma do dzisiaj w ręku bat i tępy nóż?
Anthony Burgess stworzył dla tej powieści osobny język. Przekład Roberta Stillera to nie tylko brawurowy popis wynalazczości językowej. To coś przerażająco realnego: istnieje szansa, że takim językiem Polacy będą rzeczywiście mówić.
Nie to jest w "Mechanicznej pomarańczy" najokropniejsze, co jej bohaterowie wyczyniają, ale to, co się przy tym dzieje w ich tylko pozornie ludzkiej świadomości.