Był młody, przystojny, dobrze zbudowany, świetnie się ubierał. Był trzeci w kolejce do Tronu Ludzkości... dlaczego więc nikt na Dworze mu nie ufał? Dlaczego nawet jego matka, Cesarzowa, nie chciała wyjaśnić, czemu nikt mu nie ufa? Dlaczego na Dworze nie wolno było nawet wymawiać imienia jego ojca? Dlaczego matka postanowiła wysłać go na zapomnianą przez Boga i ludzi planetę, na pokładzie statku niewiele lepszego od starego frachtowca, by reprezentował ją podczas lokalnego święta, bardziej odpowiedniego dla trzeciego zastępcy podsekretarza stanu? Nie powinno nikogo dziwić, że ktoś z jego pozycją zaczął zachowywać się jak rozkapryszony, myślący tylko o sobie, rozpuszczony bachor. Co innego mógł zrobić ze swoim życiem?