Hradani Bahzell Bahnakson z plemienia Koniokradów nigdy nie chciał zostać wybrańcem boga wojny. Niestety, bóg wojny nalegał. Na domiar złego poczucie odpowiedzialności nie pozwoliło Bahzellowi powiedzieć „nie". W ten sposób znalazł się w Cesarstwie Topora, gdzie nawet ludzie, którzy nie nienawidzili hradani, odnosili się do nich podejrzliwie i z obawą. To rzecz jasna był dopiero początek jego kłopotów. Następnym problemem okazali się rycerze zakonu Tomanaka, z których wielu było zdruzgotanych faktem, że ich bóstwo uczyniło wybrańcem hradani... i zamierzali coś z tym zrobić. Zakładając, że Bahzellowi uda się to przeżyć, będzie musiał jeszcze wrócić do domu - pokonać trzy tysiące lig w samym środku mroźnej zimy, żeby zmierzyć się z j ednym z bogów mroku, który zagrażał wszystkim hradani. Dorzućcie do tego jakiegoś demona, zasadzkę rozbójników i dodajcie potężne ościenne królestwo, które nie ma najmniejszego zamiaru dopuścić do tego, by Bahzell ocalił swój lud (czy kogokolwiek innego), a macie zapowiedź naprawdę paskudnego dnia. Ale Bahzell nauczył się jednego: wybraniec robi to, co do niego należy. A dla tych, którzy stoją mu na drodze lepiej będzie, jeśli z niej zejdą.