Motyw kosmicznych podróży jest jednym z najpowszechniej wykorzystywanych w literaturze science-fiction a Mars jako przyszła ziemska kolonia pojawia się w tym kontekście dosyć często. To właśnie tu w książce Rafała Kosika przybywają osadnicy z przeludnionej Ziemi, szukając nowego, lepszego świata- budują miasta, próbując stworzyć/odtworzyć na Czerwonej Planecie cywilizację.
Misja zaludniania Marsa i kwestie związane z terraformowaniem planety nie są może mocno oryginalne ale mam wrażenie, że autor doskonale zdaje sobie z tego sprawę, punkt ciężkości jego historii skłania się bardziej ku rozważaniom natury filozoficznej. Bez obaw jednak, nie zabraknie tutaj akcji, a nawet zjawisk nadprzyrodzonych 🤭
Ciekawy obraz kształtowania się "nowego" społeczeństwa, ludzie dostają szansę zacząć wszystko od początku - do czego ich to zaprowadzi? Powiem tylko tyle, że najwyraźniej nawet żyjąc "wśród gwiazd" wciąż nie uczymy się na błędach bo diagnoza Kosika jest mało optymistyczna, nad ludzkością po raz kolejny wisi groźba ekologicznej katastrofy…
Historia senatora Griffina i jego współpracownicy Doris Westwood jest trochę niczym smutne deja vu, nikt nie chce słyszeć o nadchodzącej tragedii, nikogo nie obchodzą zbytnio sprawy gospodarki naturalnej.
Osobiście najmocniej dała mi do myślenia druga część powieści, rozgrywająca się w roku 2340. Poznajemy tu Jareda - samozwańczego archeologa, który odkrywaj...