Dalsze losy Meg, Jo, Amy i Beth, czyli naszych ulubionych sióstr. Tym razem jednak są one nieco starsze, co sprawia, że książka mimo tego samego stylu, stała się dojrzalsza i nie odczuwałam, że jestem za starym odbiorcą, więc dla mnie, to dobra zmiana. Do połowy ją pochłonęłam za jednym zamachem, potem na trochę odstawiłam, ale jak znowu się za nią zabrałam, tak już skończyłam. Książka jest napisana bardzo lekko i prosto, a czytając odczuwa się takie cudowne ciepło, bo absorbujemy atmosferę rodzinnego domu dziewcząt! Nie brakuje w niej też smutku, ale przede wszystkim, doceniam w niej nauki, jest pouczająca, czasem aż niewiarygodnie pouczająca, co odbiera nutkę wiarygodności, ale z drugiej strony nakłada na czytelnika nowe cele w przezwyciężaniu słabości. Pod tym względem jest naprawdę fajna. Nie była to jednak książka mojego życia, chociaż podobała mi się bardziej od poprzedniczki. Czytając obie lektury mam wrażenie, że mimo jej wielu wartości znaczna jej część jest potraktowana płytko i na szybko. To właściwie cecha wielu tego typu klasyków, ale może dlatego jeszcze żaden aż tak mnie nie urzekł? Mimo sympatii do bohaterów nie zżyłam się z żadnym, wszystkich coś charakteryzuje i trzymamy się tego cały czas, postacie nie są jakoś szeroko rozwinięte, ponieważ wbrew pozorom, autorka mało się skupiła na ich charakterach, które są powielone z 1 tomu, a myślę, że w okresie dojrzewania powinny zajść zmiany. Są one wspominane, ale jak dla mnie nie zauważyłam nic nowego. Dobra k...