Jeśli ktoś lubi czytać książki bez żadnej niespodzianki, to mogę polecić książkę Evans'a, a jeśli chcesz czegoś więcej to trochę się ponudzisz. Muszę przyznać, że rozczarowała mnie ta książka, pod wieloma względami. Ciekawił mnie motyw rasistowski, ale też trochę mnie irytował, może dlatego, że sama miałam ochotę rozedrzeć na strzępy tych imbecyli co to się mieli za pracowników roku. Byłam rozdarta między postacią MaryAnne, a David'a. Dlaczego? Wnerwiła mnie MaryAnne, że odeszła od męża, rozumiałam, że cierpiała, ale postąpiła bardzo samolubnie zostawiając swojego męża, który również cierpiał po utracie dziecka. Dziwiłam się jak osoba ponoć "kochająca" może tak postępować. David mnie ostro zdenerwował, że uganiał się za jakąś lalką, niby kocha MaryAnne i nie może o niej zapomnieć, a jednak chodzi na schadzki z DeDe czy jak jej tam było. Gdyby był taki całkiem święty powiedziałby o wszystkim żonie.Nie polubiłam żadnego z nich, a samego Evans'a uważam że stać na więcej.