Biorąc pod uwagę skalę przygód, które przeżywają nasi bohaterowie, to tytuł jest trochę nieadekwatny do treści. Chyba, że tylko mi słowo "urwis" kojarzy się z nieszkodliwym maluchem.
Nie do końca mogłam się wczuć w klimat, ponieważ nigdy nie miałam styczności z kopalniami, a jako dziecko wiedziałam o tym wszystkim jeszcze mniej niż teraz. Przez to pierwsza połowa książki była dla mnie dość nudna, ale gdy sprawa poszukiwań szpiega zaczyna się zagęszczać, wtedy to już nudzić się nie można. Łażenie po tych wszystkich korytarzach - brrrr, okropieństwo.
Przeczytana po latach trochę zaskakuje skalą propagandy - bumelanci, dywersanci, kapitaliści itp. Jak człowiek nic nie wiedział o tych sprawach, to zupełnie takich rzeczy nie zauważał.