📚 Michael J. Sullivan - Królewska krew. Wieża elfów 📚
Jest to jedyny cykl do którego miałem tyle podejść. Lata temu zatrzymałem się na czwartym (z sześciu) tomie. Po prostu, bez konkretnego powodu. Miło ją wspominałem, byłem ciekawy zakończenia, więc niecały rok temu postanowiłem przeczytać całość raz jeszcze. Drobny „wypadek” sprawił, że na trzeciej części przerwałem czytanie. Aktualnie, za sprawą audiobooków, mam trzecie podejście i nic nie stanie mi na przeszkodzie, abym w końcu poznał całą historię!
Cykl Sullivana „Odkrycia Riyrii” otwiera „Królewska krew”. Główni bohaterowie, Royce i Hadrian, są wysoko wykwalifikowanymi… złodziejami. Nie narzekają na brak zleceń, a najnowsze dotyczy kradzieży miecza króla Melengaru. Zadanie typu easy peasy. Chłopaki po włamaniu do zamku, w sali z mieczem odkrywają ciało króla… Z miejsca trafiają do więzienia, co daje początek bardzo nieoczekiwanym przygodom i zawartym sojuszom.
W trakcie lektury pierwszej części z miejsca da się wyczuć, że będzie tu więcej niż jeden tom. Poznajemy szczątkowo historię świata wykreowanego przez Sullivana, a i bohaterowie wydają się być jedynie przedstawieni. Ważne wydarzenia miały miejsce przeszło tysiąc lat wcześniej od obecnych, to one będą kluczowe dla całej historii. Autor stworzył czyste fantasy, z magią, mieczem, elfami, walką o wpływy i władzę. Nie jest to skomplikowana historia. Nie ma podjazdu do Tolkiena, czy Marti...