Królewska krew. Wieża elfów recenzja

Jak z każdej sytuacji wyjść obronną reką? Trzeba być szalenie sprytnym!

Autor: @Nyx ·3 minuty
2011-12-10
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Jest noc. Wchodzisz razem z kompanem przez okno do kaplicy i wspólnie szukacie miecza, za którego wykradzenie ktoś ofiarował Wam naprawdę niezłą sumę pieniędzy. Nagle zdajesz sobie sprawę, że nie jesteście w pomieszczeniu sami, bo oto przed Waszymi oczami pojawia się król, który leży na posadzce. Czyżby żarliwie się modlił? Nie, jest martwy. I o jego śmierć posądzą właśnie Wasz duet...

Duet Riyira to dwaj złodzieje, specjaliści w swoim fachu. Podejmują się arcytrudnych zadań i zawsze wychodzą z nich obronną ręką. Royce ma niesamowicie rozwinięty zmysł wzroku - rewelacyjnie widzi w ciemności, a Hadrian jest prawdziwym mistrzem fechtunku. Wynajmują ich królowie, wysoko postawieni urzędnicy, a także zwykli wieśniacy. Warunkiem jest tylko słona zapłata i kilka dni "rozruchu" na przygotowanie się do zadania. Pewnego dnia tajemniczy jegomość burzy zasady stworzone przez dwóch złodziei oferując im 200 złotych tenentów za wykonanie naprawdę prostego zlecenia następnej nocy - zabranie miecza z królewskiej kaplicy. Decyzja Hadriana wpędza Riyrię w poważne kłopoty... Zachęceni? No to kto jest gotowy na garść czarnej, prastarej magii, elfy, krasnoludy i szczyptę humoru?

Pan Marcin Zwierzchowski ma jednak nosa do książek - napisał mi, że ta historia spodoba mi się bardziej od "Wichrów Archipelagu" i miał całkowitą rację. Gdy zaczęłam czytać "Królewską krew. Wieżę elfów" pozbyłam się jakiegokolwiek niepokoju związanego z ilością stron (aż 728!). Bo nie ma przecież nic gorszego, niż brnięcie przez opasłe tomisko bez uśmiechu na ustach i z potem na czole. Na szczęście Michael J. Sullivan zaserwował nam fantastykę pełną gębą - zwroty akcji, prawdziwe niespodzianki, mroczne kreatury, elfy i krasnoludy, czarowników i duet dwóch przesympatycznych łotrzyków. Przy takich atrakcjach nie sposób się nudzić.

Tomisko które czytałam tak naprawdę składa się z dwóch pełnowartościowych mniejszych tomików. Pierwszy był typową powieścią łotrzykowską - lekki, zabawny, lekko liźnięty przez wątki fantastyczne. Drugi natomiast był (zaryzykuję to stwierdzenie) zupełnym przeciwieństwem wcześniejszego. Sceny humorystyczne zostały ograniczone do minimum, by wprowadzić nas w prawdziwe mroczne fantasy. I choć na początku taki balans może nas przytłaczać, to przyznam że zabieg był całkiem ciekawy. Sullivan nie powielił schematów z pierwszej części - i o to chodzi (no bo ile można czytać o tym samym?).

Jeśli ktoś śledzi moje recenzje mniej lub bardziej uważnie, to wie, że niewiele książek stawiam na piedestale, by śpiewać im arie i pisać cukierkowe recenzje bez słowa krytyki. Tak więc i przy ocenianiu tej powieści muszę powiedzieć jakieś "ale". Przede wszystkim Sullivan pisze bardzo nierówno i nie chodzi mi tutaj o snucie historii. Nie raz natknęłam się na parę "fillerów" w postaci naprawdę długich opisów zupełnie nieistotnych szczegółów. I, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej, autor raz podnosi nam ciśnienie dobrą narracją, a potem nagle zachęca do odłożenia książki na później, bo ta zaczyna wyraźnie kuleć. Jakby w pewnym momencie zabrakło mu samozaparcia, by wykrzesać ze swoich pomysłów coś więcej. Na szczęście narrację przysłaniają wspaniałe dialogi.

Wspomnę jeszcze o bohaterach. Gdy dopiero rozpoczynałam moją przygodę z Royce'm i Hadrianem, przeczytałam kilka recenzji których autorzy narzekali, że w miarę czytania bardzo trudno rozróżnić dwóch złodziei i zlewają się oni w jedną osobę. I z tym stwierdzeniem nie do końca się zgodzę - każdy z nich ma inny talent i inne pochodzenie. W większości sytuacji zachowują się całkowicie 'po swojemu', choć nie mogę popuścić Panu Sullivanowi pewnej niekonsekwencji w wykreowaniu postaci Royce'a. O ile Hadrian, Arista, czy Alric zachowują swoje nadrzędne rysy charakteru, o tyle Royce z niewiadomych przyczyn staje się nagle łagodny, pomocny i taki... typowo Hadrianowy. Może to tylko wina mojej wyobraźni, ale Royce'a wyobraziłam sobie jako takiego niskiego, wrednego typka, którego trzeba ujarzmić. Postać Thrace przemilczałam, bo autor stworzył z niej prawdziwą niespodziankę...

Pomimo kilku zgrzytów i braku czasu (niech żyją kolokwia!) książkę połknęłam z uśmiechem na ustach i zapewne jeszcze kiedyś do niej wrócę. Warto poświęcić na nią swój czas, bo doskonale odpręża. A cena jest bardzo zachęcająca - 45 zł za dwa tomy powieści to przy obecnych cenach prawie pół darmo.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Królewska krew. Wieża elfów
Królewska krew. Wieża elfów
Michael J. Sullivan
8.3/10
Cykl: Odkrycia Riyrii, tom 1-2
Seria: Seria "Nowej Fantastyki"

Pościgi, pojedynki, magia, spiski i zamachowcy – w tej książce znajdziecie wszystko, za co pokochaliście fantasy! Zamordowany został król. Władza przeszła w ręce spiskowców, którzy sądzili, że każdy e...

Komentarze
Królewska krew. Wieża elfów
Królewska krew. Wieża elfów
Michael J. Sullivan
8.3/10
Cykl: Odkrycia Riyrii, tom 1-2
Seria: Seria "Nowej Fantastyki"
Pościgi, pojedynki, magia, spiski i zamachowcy – w tej książce znajdziecie wszystko, za co pokochaliście fantasy! Zamordowany został król. Władza przeszła w ręce spiskowców, którzy sądzili, że każdy e...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ostatnio tak sobie bez celu dumałam nad wszystkim i nad niczym (żeby opóźnić nadejście momentu, w którym musiałabym zająć się czymś konkretnym, oczywiście) i doszłam do wniosku, że biorąc pod uwagę m...

@BlairAngel @BlairAngel

Książka zawiera dwa tomy "Odkryć Riyrii". Każdy zawiera inną przygodę, jednak są elementy je łączące. Zatem całość objawia nam się jako ciągłość przygód dwóch niezwykłych złodziei - Royce'a i Hadriana...

@Ruczek @Ruczek

Pozostałe recenzje @Nyx

Dym i lustra - opowiadania i złudzenia
Dla każdego coś miłego

Na wstępie muszę się przyznać: Gaimana znałam tylko dzięki Koralinie. I to wersji kinowej, nie książkowej. To właśnie dlatego postanowiłam sięgnąć po ten zbiór opowiadań ...

Recenzja książki Dym i lustra - opowiadania i złudzenia
Zanim nadejdzie ciemność
Ciemność bez emocji?

Co byście zrobili, gdyby ktoś nagle zrzucił na Was bombę z informacją, że niedługo kompletnie stracicie wzrok? Ja nigdy długo się nad tym nie zastanawiałam. Głównie dlate...

Recenzja książki Zanim nadejdzie ciemność

Nowe recenzje

Metempsychoza
GARNKI Z KAMBODŻY I "METEMPSYCHOZA" CZYLI JAK W...
@mrocznestrony:

Łooo matko elektryczna, ale to było złe! Naprawdę złe, choć sądziłem, że po wyjątkowo słabej drugiej części cyklu "Kron...

Recenzja książki Metempsychoza
Wszyscy jesteśmy martwi.
Wszyscy jesteśmy martwi - finał
@Malwi:

„Wszyscy jesteśmy martwi” to ostatnia, czwarta część serii „Krwawe Święta” autorstwa Sary Önnebo. Akcja nabiera tempa, ...

Recenzja książki Wszyscy jesteśmy martwi.
Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
© 2007 - 2024 nakanapie.pl