Szczepan Twardoch "Królestwo",
Z kontynuacjami bywa różnie. Częściej zawodzą niż wbijają w fotel, szczególnie gdy są to kontynuacje książek, które na dłużej rozgościły się w czytelniczym sercu. Swego czasu długo zwlekałam z lekturą "Króla", a ten potem okazał się powieścią nadzwyczajną. Bałam się, że "Królestwo" zepsuje wrażenie, jakie pozostawił po sobie już jakiś czas temu czytany przeze mnie "Król". Do tej pory też nie obejrzałam serialu zrealizowanego na podstawie książki. Minęło sporo czasu zanim sięgnęłam po kontynuację powieści i ponownie jestem zachwycona.
Utrzymane w całkiem innym klimacie "Królestwo" powoduje, że lektura nabiera nowego wymiaru, będąc niejako duchowym rozprawieniem się z wojennymi czasami, które nastały dla Jakuba Szapiry oraz jego bliskich. Jego dalsze dzieje ukazane zostają z dwóch perspektyw, a każda z nich posiada zupełnie inną narrację. Obie są przejmującym krzykiem, który ma zapewnić przeżycie wojny, getta, Zagłady. Krzykiem miłości i nienawiści.
Zakochana bez pamięci w Jakubie Szapiro Ryfka, dla pozostającego cieniem samego siebie mężczyzny, gotowa jest zrobić wszystko. Natomiast Dawid jego syn, musi szybko dorosnąć i myśleć o ratowaniu siebie, matki i brata. Choć nienawidzi ojca, staje się do niego bardzo podobny. W tle toczy się wojna, likwidowane jest warszawskie getto, na ulicach panuje wszechobecne zło, szerzy się antysemityzm, nacjonalizm, a każdy myśli tylko o zapewnieniu ...