Kryminał, sensacja thriller, jak anonsuje wydawca? Na pewno nie. Intryga kryminalna nielogiczna i naciągana. Jeśli książki nie traktować komediowo lub z przymrużeniem oka, ta sfera byłaby wręcz żałosna.
Może komedia? Hm? Tu jest lepiej, choć nie będę obiektywna, bo mnie z reguły komedie nie bawią. Ale o dziwo, uśmiechnęłam się pod nosem kilka razy, więc chyba nie jest tak źle. Chmielewska to to nie jest, ale styl pisania podobny. Absurdalne wydarzenia, nonsens goni nonsens, przygłupawi bohaterowie, pamiętacie Lesia?
Starsza pani Zofia wzbudziła moją sympatię, mimo iż była nieznośna, arogancka, irytująca i złośliwe z niej babsko. Ale bardzo walczyła o godną starość i dzielnie się trzymała, to był jej pancerz ochronny. Samotna i nieufna, niedożywiona, walkę z codziennymi drobnymi przeciwnościami losu prowadziła po swojemu. Smutna to sprawa patrzenie na świat zośkowymi oczami i nieustająca próba przetrwania do kolejnej renty, polowanie na rabaty, wyszukiwanie na straganach podgniłych, ale tańszych warzyw, dojadanie po kimś ciastka w kawiarni. Żałość, smuteczek. A jaki to kłopot, jak się kółko od wózka zakupowego urwie! Trzeba związać sznurkiem od podwiędniętej przecenionej rzodkiewki.
Tak sobie myślę, że wielu znanych mi samotnych staruszków jest w podobnej sytuacji, tylko trzymają fason. Obiecałam sobie, że to rozwałkuję, pilnie. To jest dla mnie nieoczekiwana największa wartość tej książki, zyskanie świadomości, że nie można ufać seniorom, gdy mówią, że s...