Fragment książki: \"– Następny, proszę. Loki włożył mały plecak do plastikowego koszyka i przeszedł przez lotniskową bramkę. Nic nie zadzwoniło, ale i tak rozłożył ręce, pozwalając się przeszukać celnikowi. – Ładny misiek – powiedział drugi z kontrolerów, siedzący przy monitorze – ale chyba zapomniał go pan wyłączyć. Loki zabrał plecak z koszyka. – Jak to wyłączyć? – zapytał. – No, pański pluszak na baterie jest włączony – wyjaśnił celnik. – Pomachał do mnie. – Ach, no tak, dziękuję. Ukłonił się lekko i ruszył przed siebie. Po paru krokach przystanął, otwierając plecak. – Żartów ci się zachciewa, szmacianko? – wycedził, patrząc w nieruchomy pyszczek Kłamczucha. – Jeszcze jeden taki numer i znowu będziesz podróżował w bagażowym.\" Urlop szlag trafił! Czterej Jeźdźcy Apokalipsy właśnie ruszają... Lucyfer daje znak swoim zastępom i wszystko wskazuje na to, że scenariusz ostatecznej bitwy będzie znacząco różnił się od tego, który nakreślił św. Jan w swoim objawieniu. Recepta na wyrównanie szans jest jedna - odstrzelić Antychrysta zanim dorośnie. Dla Lokiego, pierwszego cyngla skrzydlatych, taka misja to małe piwo. Przykład starego dobrego króla Heroda nie odszedł przecież w zapomnienie. Tyle że za sprawą elfów Antychryst zniknął, a w łóżeczku leży pokraczny odmieniec.