Pierwszy raz miałam okazje czytać książkę twórczości Katarzyny Kieleckiej „Gra w zielone” i powiem Wam, że muszę nadrobić. Powieść porwała mnie w swoją historię od pierwszej strony i już nie odpuściła, aż do ostatniej.
Poznajemy tu komisarza Szymona Maciak, który wyjeżdża na urlop do Łodzi, chce zmierzyć się z trudną przeszłością oraz znaleźć receptę na przyszłość.
Honorata to zbuntowana nastolatka, nie ma dobrych relacji z matką, która próbuje poukładać swoje życie na nowo po rozpadzie małżeństwa.
Honorata wraz z matką wyjeżdżają na korporacyjny wyjazd integracyjny. Na którym dochodzi do wypadku, a może do morderstwa?
W tych okolicznościach pojawia się Szymon. Co połączy tę trójkę? Dokąd zaprowadzą ich wydarzenia tej jednej nocy? Czy prawda wyjdzie na jaw?
Ja już znam odpowiedzi na te pytania i powiem Wam, że warto było je poznać. Autorka miała świetny pomysł na fabułę, znalazłam tu wiele zwrotów akcji, które nie odpuszczały do końca. Świetnie wykreowani główni bohaterowie, których bardzo polubiłam, szczególnie Honoratę. Dziewczyna nie miała łatwego życia, zapracowana matka, samotnie ją wychowująca i mierząca się ze swoimi problemami. Trochę imponowała mi jej zadziorność i pazur w ciętych odpowiedziach, pod którymi dziewczyna starała się ukryć swoje problemy.
Jak to nastolatka nie wie do końca co jest dobre, a co złe i popełnia wiele błędów.
Pojawia się też sporo postaci drugoplanowych...