"Nauczyłam się już, że życie po prostu toczy się dalej. Bo mimo naszych oczekiwań i pretensji, nigdy nie robi nic innego, prócz mijania."
Ależ to było dobre. Cztery przeplatające się ze sobą historie, czterech kobiet z jednej rodzinnej gałęzi. Tytuł bardzo adekwatny do treści jest w książce gorzko, nawet bardzo, a czasem nawet makabrycznie i horrorowato.
Przez moment miałam niesamowitą ochotę, już tu i teraz natychmiast, posługując się internetem, szukać swoich korzeni, swoich dalekich, nieznanych mi bliskich... Jednak po namyśle stwierdzam, że może jednak nie? Ludzkie losy, zwłaszcza te powojenne różnie się plotły, może natrafię na coś, o czym lepiej, żebym nie wiedziała ??
To książka o poszukiwaniu miłości, tej może nie jakiejś wielkiej z fanfarami, ale tej prawdziwej, cichej i osobistej. Bez wielkich wzlotów i bolesnych upadków, stabilnej. Każda z czterech kobiet, bohaterek szuka jej, tej miłości, każda na swój sposób i każdej ona przynosi więcej bólu niż spełnienia czy radości.
Dobrze też, że autorka w przedmowie napisała, że jedna z kobiet występuje w pierwszej i równocześnie trzeciej osobie, że jest narratorką i jedną z bohaterek, to mi ułatwiło odbiór, wystarczyło tylko nie przegapiać momentu "przeskoków". Już za "Piaskową górę" doceniłam panią Bator, książka "Gorzko, gorzko" jest równie dobra i zdecydowanie utrzymuje poprzeczkę ustawioną wcześniej wysoko.
...