Zarówno Florencję, jak i Wyścigi (teoretycznie poprzedzającą część) czytałam... kilkukrotnie. No dobra - Florencję posiadam w 4 egzemplarzach :) Tak, jestem uzależniona. Wyścigi - tylko w 2-ch co jednak świadczy o tym, że Wyścigi (dla mnie) były słabsze.
Przefajna książka do obiadku, do wanny itd. Kryminał- jak wszystkie Chmielewskie - to oczywiście nie jest :) Ale jest mnóstwo wiedzy wyścigowo-konnej, przekazanej prosto, jasno i nienamolnie. Jak to Chmielewska. Po lekturze Wyścigów, a szczególnie Florencji, nabrałam szczególnej chęci, aby jednak pójść na Służewiec...
Książka dla miłośników Chmielewskiej, ale też dla miłośników koni, którzy lubią styl pani Joanny.
PS. Dla przyszłych czytelników - nie sugerujcie się opiniami fanatyków Chmielewskiej. Zacznijcie czytać, a jak wtopicie, oznacza to, że do tych fanatyków szybko dołączycie. Jak nie wsiąkniecie na amen oznacza to, że Chmielewska nie jest dla Was.
Na podstawie Florencji możecie spróbować określić swoją "chmielewskowatość" :)
PS. Do teraz (a ostatnim razem czytałam całość Florencji, jakieś... 15 lat temu? tkwi mi w głowie jedno zdanie (dobra, wiele zdań, ale to materiał na zupełnie inne opowiadanie.
Otóż na pytanie rodzicielki, gdzie jest Rumun (nasz psiur) niemal zawsze odpowiadam "siedzi na tarasie i patrzy w dal, która wypada stosunkowo blisko, bo ogranicza ją ściana lasu..."
Cytat - bo choc pamięć płata mi figle, to wiekszość Florencji znam na pamięć, co do s...