Ja czytałam w wydaniu z 'Piekłem kobiet'.
Książka składa się z dwóch części. Pierwsza to reportaże o unieważnianiu małżeństw i bałaganie legislacyjnym w II RP, a druga - na temat aborcji i ustaw antyaborcyjnych przy jednoczesnym kompletnym braku zadbania o kobiety. W obu częściach autor oburza się na bałagan prawny, który ostrze ataku prawnego kieruje na biednych i szaraczków, a łagodny jest dla bogatych. Poza tym Boya denerwuje demagogia i niezważanie na praktykę życiową. Jeśli chodzi o same teksty, to część druga jest monotematyczna i nudniejsza niż ta pierwsza. Ale obie pokazują klasę Boya i jego umiejętność władania piórem. Boy po prostu potrafi pisać i dyskutować z ostrzem, z klasą z celnością. Nasi współcześni mogliby się od niego uczyć sztuki oddawania pałeczki. Najbardziej mnie rozśmieszyło to, jak on odpowiedział na epitety. A epitetów otrzymywał mnóstwo... Widać że mody na kalumnie się zmieniają i pani Tokarczuk nie była pierwsza...