"Bo w miłości nie chodzi o to, żeby być idealnym, lecz by kochać drugą osobę mimo jej wad."
Cóż to była za przygoda. Pani Monika, do czego już mnie przyzwyczaiła, pokazała nam po raz kolejny piękną i trudną miłość. Bo ta historia nie jest łatwa. Jest pełna bólu, łez, bezsilności. Ale na każdej stronie znajdujemy też niekończące się pokłady bezinteresownej, czystej miłości, do której każdy z nas w głębi ducha tęskni.
"W życiu najciężej jest patrzeć na cierpienie ludzi, których się kocha."
Leo to skomplikowana postać, jednak nie mogło być inaczej, bo mamy do czynienia z człowiekiem ogromnie doświadczonym przez los. W życiu nie zaznał zbyt wiele dobroci czy miłości, jednak to nie zmieniło go aż tak mocno, jak możnaby się tego spodziewać. Denerwował mnie momentami swoją lekkomyślnością i tym, że chciał dźwigać wszystko na swoich barkach, jednak z drugiej strony jego zachowania były całkiem zrozumiałe, bo on nie potrafił inaczej. Taki człowiek jak on nie prosi o pomoc, bo i tak wie, że jej nie uzyska, jest sam i musi zadbać o siebie i o najbliższych. Więc nie oceniajcie Leo czytając tą książkę, moim zdaniem to znakomicie stworzony bohater chociażby pod względem psychologicznym.
Nastka to dziewczyna żyjąca w swojej bańce. Momentami chciałam ją potrząsnąć, wybić jej z głowy tę naiwność. Pomimo tego, w trudnych momentach pokazywała swoją siłę i nie raz mi zaimponowała.
Jestem zdumiona poprowadzeniem fabuły i były ...