"— A gdzie dowcip, tato? Masz opowiedzieć dowcip. Ojciec skrzywił się, jakby dentysta zaczął borować mu ząb mądrości, i to wprost przez policzek. Ale nie udało mu się uciec, matka bowiem zrozumiała, że oto nadarza się ostatnia okazja do zemsty".
Borowanie zębów przez policzek? Kogoś chyba wyobraźnia poniosła ;)
Gdy za oknem leje i mży, w dziecięcych głowach rodzą się plany na zabicie nudy wywołanej niesprzyjającą aurą pogodową. Jedni grają w statki, inni polują na złoczyńców – spektrum pomysłów zależy tylko od inwencji twórczej zainteresowanych oraz dostępnych środków. Kiedy okazuje się, że w starej kapliczce odnaleziono prawdziwy skarb – cenne dzieło twórcy ludowego prymitywu, a w okolicy grasują cyniczni przestępcy zajmujący się kradzieżą dzieł sztuki ludowej i sakralnej – należy zacząć działać. A właściwie przeciwdziałać.
"Długi deszczowy tydzień" w mojej pamięci był bardzo pasjonującą książką, ale po ponownym przeczytaniu nie jestem aż tak zachwycona jak się spodziewałam.