"[...] w tejże chwili u korzeni buka coś zaszeleściło. Patrzyłem prosto przed siebie i dlatego w pierwszej sekundzie nie dostrzegłem tego Ktosia, którego miałem za chwilę poznać osobiści w całości i uprzejmie. Spojrzałem nieco skosem w górę, jak zazwyczaj, kiedy poznaję kogoś nowego. nic. znów zagapiłem się wprost przed siebie. nic. A potem w okolicy mego lewego kolana usłyszałem szlachetny baryton:
- Bardzo mi miło. Magister Dionizy Hybrydo, dwojga imion, Waligóra jestem. [...]"