„Winston Graham, kawaler Orderu Imperium Brytyjskiego, jest najbardziej znany jako autor bestsellerowego cyklu powieści historycznych o rodzinie Poldarków. "Cordelia" to powieść, w której po raz kolejny ujawnia on talent do snucia intrygujących, oddających ducha epoki fabuł”. To wyczytamy w opisie książki. Tego się spodziewałam i na to bardzo liczyłam. Co dostałam? Nudną, chaotyczną opowieść, dłużącą się jak nitki makarony spaghetti, bez odrobiny sosu, dodającego smaku potrawie.
Bardzo lubię historyczne obyczajówki czy romanse. Pozwalają mi oderwać się od codzienności i dają po prostu czystą rozrywkę. W tym przypadku była do iście droga przez mękę. Sama nie wiem, dlaczego nie odłożyłam tego w połowie i nie wzięłam się za coś bardziej fascynującego. Liczyłam chyba na jakiś zwrot akcji, na iskrę, na pożar, na nawałnicę uczuć. Jedyne co dostałam to nudę, rozczarowanie i niechęć do sięgnięcia po inne utwory autora. Być może winę ponosi złe tłumaczenie, być może to po prostu styl Pana Winstona. Ja tego nie kupuję.
Bohaterowie jak z plastiku, dialogi jak z miernej telenoweli. Ktoś odpowiada na pytanie, nigdy nie zadane, powtarzające się zdania i dialogi, chyba tylko po to, żeby zapełnić stronice. Nawet romans jakiś płytki. Nie, nie i jeszcze raz nie! Z rodziną Fergusonów na pewno się nie zaprzyjaźnię.