Kornwalia o każdej porze roku jest zachwycająca, ale do tego autor mnie już przyzwyczaił. Za to w trzecim tomie dużo się dzieje. Przede wszystkim u Rossa i Demelzy. Więcej niestety cieni niż blasków, czekam aż w końcu zaświeci im słońce. Spokojnie, jest czas, przed nami jeszcze 9 tomów. Dopiero co poradzili sobie z żałobą, a już wystrzelił proces, kopalnia przędzie cienko, kłopoty finansowe nie odpuszczają. Dobrze, że autor mocno rozbudowuje postaci drugoplanowe i wprowadza nowe, a nie tylko koncentruje się na mieszkańcach Nampary. Ross to nadal świetny facet, mam nadzieję, że Elizabeth żałuje i zazdrości Demelzie męża. Francis nieźle jej zachodzi za skórę. Coraz bardziej podoba mi się postać Warleggana, mimo iż prostak. Tylko kto to jest Jeremy? Czekałam na niego cały tom. No, pojawił się w końcu. Wszystko w porządku.
Trzeci tom trzyma poziom, czwarty zapowiada się dla mnie intrygująco, bo sądząc po tytule, głównym bohaterem będzie Warleggan.