Antoni Ossendowski wybiera się na prowincje Rosji, gdzie średniowieczne rytuały wymieszały się z XX-wieczną rewoltą. Polski podróżnik oraz działacz społeczny przebywa w Rusi podczas burzliwych zmian i niemałej rewolucji - za panowania cara, bolszewików i sowietów. Ma okazję przyjrzeć się, jak wygląda zaplecze największego państwa pod względem powierzchni, za to głęboko cofniętego za Zachodem, gdy inne państwa europejskie zaczęły się cywilizować Rosja pozostała pariasem Europy na własne życzenie - zdradzając ciągoty do okultyzmu czy wszetecznych zabobonów, jakby nie nadążali za Zeitgeist (duchem epoki). Ossendowski pokrótce omawia ,,grzechy'' XX-wiecznej mentalności naszych sąsiadów. Zgrabnie opisując, że to nie tylko wina biednych wsi, gdzie praktykowano czarodziejstwo czy znachoryzm, ale przede wszystkim ułomność arystokracji, która bez większych sprzeciwów pozwalała sobie na podejrzany mistycyzm, pogaństwa, przyjmując fałszywych ikonoklastów, jak Rasputin, którego obwieścili pomazańcem bożym. Wszelakie gusła lub okryte złą sławą sekty religijne przyczyniają się do miernego (fatalistycznego) wizerunku Wschodu, który nie nadążał za nowoczesnością oraz wiarą w intelekt.
Wiejski proletariat pogrąża się w krwawych rozrywkach oraz pracy, która ciąży ludzkiemu ciału. Demoralizacja społeczeństwa sprawia, że liczni mieszkańcy wpadają w morfinizm, w alkoholizm albo w podejrzane kręgi o zabarwieniu satanistycznym. Ciemny lud pędzi do wiedźm - wierząc, że córy czarnego pa...